Zagadkowy fenomen Archa

Zastanawia mnie fakt, iż developerzy Archa dają na serwer paczki (stable), a następnie piszą jak je naprawić po zainstalowaniu. Nie bardzo rozumiem ich politykę. To trochę tak, jakbyśmy kupili w salonie nowy samochód, odjechali nim jakieś dwa kilometry i odpadłyby nam koła. Dostalibyśmy jednak instrukcję jak to naprawić. :wink:

Bo ten samochód, to w istotnej części prototyp. Taka natura tego rodzaju systemów - dostajesz najnowsze wersje pakietów, ale kosztem stabilności. Nawet, jeżeli na masce jest etykieta ‘stable’, to nie zapominaj, że to ‘stabilny prototyp’. Arch nie jest, z założenia, systemem do powszechnego użytku, dla masowego użytkownika. Jest dla tych, którzy w sytuacji braku wody, na pustyni, wycisną ją z piachu, albo dokopią się do źródła. Jeżeli jesteś użytkownikiem Arch’a, to wiesz co robisz (przynajmniej powinieneś) demontując osłonę z gumówki. Inaczej z Manjaro, w którym kilkutygodniowa ‘kwarantanna’ zwiększa (teoretycznie) poziom stabilności i pozwala usunąć błędy lub nie wprowadzać paczki do repo. Tylko zwiększa, nie zapewnia całkowicie.

Nawet dystrybucje, które dopracowywane, są latami, zanim zostanie wypuszczona nowa wersja, mają błędy. Nie da się, przy milionach (miliardach?) linii kodu, z różnych źródeł (tysiące), uzyskać produktu bez poważnych wad. Również wielkie korporacje, trzymające w całości kod swojego oprogramowania, nie radzą sobie z tym. Najbliżej - z tych powszechnie dostępnych - stabilności dosłownej, są systemy BSD. Ale kosztem aktualności wersji lub braku obecności najnowszych technologii.

1 polubienie

Ja używam Arch-a od kilku miesięcy, i poza jednym wypadkiem w którym system mi nie chciał wstać po update, a konkretnie po update lightdm, (kilka dni temu), ale wystarczyło trochę poczekać i updatować system, i wszystko wróciło do normy.
A poza tym Arch nie dość że dostarcza najświeższe paczki, to w dodatku jest stabilny jak skała.

Ja siedziałem parę miesięcy na gałęzi Manjaro unstable, która dostaje pakiety zwykle do paru godzin po pojawieniu się ich w Arch stable, więc zakładam, że Manjaro unstable oferuje najbardziej Archowe doświadczenie.

Moje wrażenie jest takie, że więcej się dzieje i jak ktoś jest bardziej techniczny i lubi się udzielać, zgłaszać błędy i szukać odpowiedzi to wtedy jest to funkcjonalna opcja. Jednak parę razy zdarzyło się, że:

  • została wypuszczona paczka, która psuła coś (np. opcje w Plazmie) i po paru godzinach ją wycofali z Arch stable, więc jak ktoś był szybki i zainstalował to mógł się nieco zdziwić
  • najnowsza wersja Plasma 5.11, 5.12 i 5.13 były mega zabugowane z całym pękiem różnych mniej lub bardziej poważnych usterek - dla mnie warte ryzyka, bo byłem mega podjarany i chętnie się udzielałem
  • było sporo zabugowanych pakietów, do których patche pojawiły się do paru dni, czasem do 2 tyg.

Generalnie nie było niczego co by zepsuło system, żeby nie wstał, ale… było to nie zawsze komfortowe, bo co chwila trzeba było sprawdzać forma, naprawiać (jak się dało) lub zgłaszać. Fajne doświadczenie ale zżera trochę czasu. Czyli ten Arch stable nie jest taki zupełnie stable. Nie sypie się, ale może być męczący.

Z kolei Manjaro testing ma parę dni opóźnienia i kompletnie inne wrażenie. Pakiety i tak relatywnie szybko są, ale największe bolączki zwykle już się nie przedostają lub są łatane. A te bugi, które przejdą już są do przełknięcia i rzadziej występują, chociaż to zależy od pakietów i danej aktualizacji.

Użytkownicy Archa wykonują świetną robotę, bo po prostu muszą być aktywni w społeczności i zgłaszają najwięcej bugów, przez co użytkownicy Manjaro mają dużo łatwiejsze życie, chociaż my też zgłaszamy swoje (sam zgłosiłem już sporo błędów, które jakoś nikt z Archa nie posłał, a dzięki mojej akcji zostały załatane i po paru tygodniach na Manjaro stable ludzie dostali już paczki spatchowane).

Arch jest po prostu intensywny i ciekawy. Trzeba mieć głowę na karku i reagować. Nie zawsze tak jest, zależy od okresów. Ja przełączałem na Manjaro unstable kiedy szły nowe i zabugowane pakiety i pewnie dlatego miałem trochę mocniejsze wrażenia niż jest to na co dzień w Archu. Niemniej jednak na dłuższą metę bardziej pasuje mi testing, czyli już trochę bardziej ogarnięte pakiety, ale z ciągle pewnym ryzykiem, więc mogę się poudzielać :wink: .

Arch jest dla specyficznych ludzi, ale akurat użytkownicy Linuxa w dużej części należą do takiej kategorii, co jest akurat mało reprezentatywne dla całej populacji.

Czyli używając analogii auta i prototypów to tak jakby zapaleńcy motoryzacji z żyłką do mechaniki samochodowej mogli testować prototypy. Brzmi jak marzenie :slight_smile: i dlatego ludzie się tak napalają na Archa. Koła mogą odpaść, ale to mała cena za możliwości bawienia się i testowania najnowszych rzeczy i co więcej, ulepszania ich dla innych.

Arch i Manjaro, to (w większości) różne populacje, ale zasiedlamy ten sam ekosystem i jesteśmy częścią tego samego ‘łańcucha pokarmowego’. Ludzie z Arch’a robią dużo dobrej, hardcore’owej roboty, która jest wykorzystywana w następnym ogniwie, jakim jest Manjaro, które dołącza swoją wartość dodaną. Co bardziej aktywni ‘górale’ uczestniczą w technicznej części rozwoju systemu, a inni pomagają tym mniej zorientowanym i popularyzują system, tworząc kolejne ogniwo łańcucha. Ekosystem trwa i rozwija się, a każdy jego element ma w nim swoje miejsce.


Arch jest bleeding edge, a Manjaro cutting edge.

Ja oscylowałem pomiędzy Archem i Manjaro. Kilkakrotnie instalowałem Antergosa, raz udało mi się zainstalować rdzennego Archa, ale nie wszystko było tam OK. Miałem bowiem problemy ze sterownikami do WiFi. Byłem jednak zadowolony z tego, że przebrnąłem przez żmudną instalację. Do instalacji Archa warto mieć dwa komputery — na jednym instalacja, a na drugim wiki Archa. Przyznam, że moje doświadczenie z Namibem było dla mnie swoistym szokiem, bo nigdy jeszcze nie spotkałem się z takimi zjawiskami, jakie tam miały miejsce.

Ale proszę Cię Namib to nie jest Arch, tylko pochodny Arch-a.
A Namib to taka nieudana kopia Manjaro, z tego powodu że korzysta z narzędzi nhwd (w Manjaro mhwd).

  • Arch Linux - na lapku już 2 lata wcześnie były jakieś Debian’pochodne - ( ale jak to forki zawsze im czegoś brakowało )

Arch - stabilny zawsze nowe pakiety i zero problemów ( a jak się coś pojawi to człowiek poradzi sobie w kilka minut )

i jak to było wspominane wolę mieć

‘stabilny prototyp’

i najnowsze pakiety :wink:

Wcale nie trzeba instalować “czystego” Arch-a aby mieć pełnoprawnego Arch-a, jest sporo obrazów iso ze skryptem instalacyjnym, tzw. cli np. ArchLabs, Feliz, Zen oraz Anarchy, którego obecnie używam.

Staram się (z różnym skutkiem, ale pracuję nad sobą i staram się) nie używać określeń wartościujących, szczególnie do zjawisk technicznych. Dlatego proponuję odrobinę precyzji, przyprawionej prostotą:

  • prawdziwym arch’em Arch tylko jest, on jeden i żaden inny;
  • wszyscy inni, biorący Arch’a za punkt wyjścia, tworzą dystrybucje bazujące na Arch’u. Możemy je różnie nazywać - arch’owe, archopodobne, Arch-like;
  • decydującym argumentem za przydzieleniem do kategorii Arch lub Arch-like jest źródło. Nawet jeżeli ściągam ‘czystego’ Arch’a, z nieoficjalnego źródła, to nie jest dla mnie Arch.

Namib bazuje na Arch’u, jest rolling-release, używa pacman’a i repozytoriów Arch’a - dla mnie jest jedną z wielu (coraz ich więcej, bo popularność Arch’a, jako bazy, rośnie) dystrybucji Arch-like. Jeżeli ma jakieś poważne problemy (nie testowałem, więc nie wiem - tylko roboczo zakładam), to widzę dwie potencjalne przyczyny: głupia młodość (dystrybucja powstała w 2017) i utrzymywanie 6 oficjalnych wersji (różne środowiska graficzne).

OK: smile:
Jest to rzeczywiście system Archo-podobny, a do tego okazał się kronkielem.

Też nad nimi myślałem, ale ja preferuję środowisko Plasma, a one nie mają tego środowiska. Trzeba by je kompletować krok po kroku. Brakuje również w repo Archa bardzo przydatnego pakietu kde-servicemenus-rootactions.

Z tego co pamiętam to Zen ma Plasmę w wyborze DE.
https://sourceforge.net/projects/revenge-installer/

jest w AUR i ma nawet 128 głosów in plus a im więcej głosów tym dany pakiet może trafić do głównego repo

a czy był czy nie to nie wiem, bo z KDE mam tylko Krusader’a i pakiety ściśle z nim związane i bez problemów na root działa :wink:

a kolejna sprawa wspomniany pakiet kde-servicemenus-rootactions wcale nie jest potrzebny coby odpalić coś za pomocą kdesu/kdesudo a dla jednego programu dolphin to jak ktoś nie korzysta to nie potrzebny pakiet :wink:

A ja go lubię. Ułatwia mi posługiwanie się systemem, chociaż kiedy go nie ma, to też sobie radzę.

Próbowałem wejść na stronę Anarchy ale dostałem odpowiedź
Ta witryna jest nieosiągalna

Serwer **anarchy-linux.org** potrzebował zbyt wiele czasu na odpowiedź.

Ściągnąłem z ciekawości ZEN, ale ma instalator w języku angielskim, a z nim nie jest u mnie najlepiej. :roll_eyes:

@NoRobot
Anarchy strona chwilowo nie działa, ale i tak Anarchy ma do wyboru tylko DE które Ciebie nie interesuje.
Co do instalatora Zen, to już nie przesadzaj z tym angielskim, każdy choć w niewielkim stopniu trochę zna ten język i na pewno sobie poradzisz.

Radzę sobie z angielskim na poziomie systemu, ale czasem bywają niespodzianki, do których potrzebuję tłumacza :thinking:

Domena anarchy-linux.org ‘skończyła się’ i dotychczasowy dzierżawca i twórca Anarchy Linux nie przedłużył jej. Na GitHub’ie jest dyskusja, z której wynika, że Autor nie radzi sobie z tematem / nie ma wielkiej chęci do tego. Być może projekt zostanie przejęty przez kogoś innego, albo zostanie sforkowany. Póki co, nie ma wiarygodnego źródła, z którego można by ściągnąć i zweryfikować ISO.