Co Was skłoniło do wyboru Manjaro?

Każdy, albo prawie każdy z nas testował wiele dystrybucji szacownego Linuxa, jak również każdy z nas z jakiegoś powodu wybrał Manjaro.
Ja osobiście mam wielki sentyment do Archa i za każdym razem do niego wracam. Manjaro zainstalowałem w sierpniu 2018 i stwierdziłem, że jest dopracowany pod każdym względem.
A jakie względy kierowały Wami przy wyborze tego systemu?

Różne dystrybucje Linux’a i BSD testowałem kilka lat, zanim zdecydowałem się zakończyć udany, ale chylący się ku upadkowi związek z Windows’ami. Początkowo, to BSD było na top’ie i wszystko wskazywało na to, że zdecyduję się na GhostBSD, bo mam duży sentyment do systemów z rodziny *BSD; bo jest sporo oprogramowania (natywne i linux’owe, które można na tych systemach uruchamiać); bo jest, to dystrybucja typu ‘BSD z ludzką twarzą’ (FreeBSD plus skonfigurowane środowisko graficzne, jak w Manjaro).

Pojawiło się jednak Manjaro, na które trafiłem, w trakcie poszukiwań, gdzieś w początkach jego istnienia. Jeszcze bez przekonania, jeszcze zniechęcony trochę błędami młodości, bez widocznych szans na długi żywot (szukałem czegoś ‘na zawsze’, a nie na ‘szybki numerek’), jeszcze przekonany o jedynosłuszności BSD. Z czasem jednak zaczynałem zauważać dobre strony (coraz lepszą stabilność, szybkość, Xfce, małą zasobożerność, częste aktualizacje, prostotę obsługi, dostępność sterowników do urządzeń, standard - w razie problemów, mogę bez rewolucji przejść na inną dystrybucję linux’ową), których ilość była większa niż w przypadku GhostBSD.

Krok po kroku, po testach, lekturach i przemyśleniach, decyzja została podjęta. Mnóstwo rozwiązań, procedur, zwyczajów, miałem już zbliżonych do środowiska linux’owego; ponieważ jeszcze za czasów windows’owych, inspirowałem się pomysłami obecnymi w systemach unix-like, albo dochodziłem do podobnych wniosków, dostosowując system (Windows) do swoich potrzeb i stylu pracy. Dlatego kompletna migracja trwała tylko kilka miesięcy. A potem już tylko używanie i poznawanie - bez końca.

W moim przypadku była to zmiana komputera. Wcześniej korzystałem z Kubuntu, ale na nowym sprzęcie ciągle coś nie działało, więc zacząłem szukać. Tak przetestowałem kilka najpopularniejszych dystrybucji, ale w każdej coś było nie tak. W końcu dotarłem do Manjaro i na nim zostałem, bo było najmniej popsute, a w dodatku (co było przyjemnym zaskoczeniem) w Manjaro miałem lepszy dźwięk niż we wszystkich testowanych dystrybucjach. Istotne dla mnie było też to, że jest to dystrybucja rolling release. Po kilku miesiącach używania wszystkie bolączki znikły same z siebie i Manjaro stało się dystrybucją idealną :slight_smile:

Teraz po bodajże 3 latach używania Manjaro mogę powiedzieć, że jest to najstabilniejszy i najmniej problematyczny system ze wszystkich z którymi miałem styczność, dotychczas reinstalację musiałem robić tylko 2 razy (raz zepsuta aktualizacja, a drugi raz bawiłem się sterownikami i przez przypadek usunąłem wszystkie :smile:). Manjaro jest dość idiotoodporne, bardzo dobrze znosi wszelkie próby grzebania w systemie (ale sterowników już chyba nigdy nie ruszę). Ale co najważniejsze jest idealny do codziennego użytkowania.

Po Mandrake w 2007 potem Mandriva i Debianie od 2009 do 2016 przyszedł czas na szukanie czegoś nowego ( *buntu - wszystkie możliwe wersje i ich pochodne ) nie spełnił moich oczekiwać której podstawą był brak cykli wydawniczych :wink:

A że nie było czasu postawiłem Manjaro ( szybka metoda w 2016 na przejście na Arch Linux ) teraz jest to mało realne bez perturbacji ( i problemów dla mało doświadczonego użytkownika )

Na przestrzeni 2017-2018 Manjaro stało się coraz bardziej problematyczne a ich polityka pakietowa coraz bardziej zawiła ( a pchanie pakietów z AUR do systemu jeszcze bardzie zdeklasowało Manjaro )
w moich oczach jako przyjazną dla użytkownika…

Ale że na początku 2018 nastąpiła zmiana dysku z HDD na SSD to wspomniana wcześniej metoda nie była możliwa w prosty sposób, decyzja padła na Archlabs lub Archman…

Ostatecznie padło Archlabs bo wtedy to była najszybsza i najprostsza metoda na przejście na Arch Linux :wink:


Ostatecznie Manjaro nadaje się dla osób nie grzebiących w systemie tylko przyjmowanie systemu jakim się dostaje od wydawcy :wink:
A wszystko opiera się o zależności gdzie te powodują najwięcej problemów…

Kiedyś przez kilka lat używałem Kubuntu. 14.04 przez całe 4 lata. Byłem bardzo zadowolony z Plasmy 4. Ale pewnego dnia popełniłem błąd przy instalowaniu czegoś tam, posypały się zależności i za dużo odinstalowałem. Musiałem przeinstalować KDE. I co się okazało? Że usunęli z backportów wersję KDE, której używałem. Aż nie mogłem w to uwierzyć. Zainstalować domyślnej wersji KDE się nie udało, bo błąd zależności. A Kubuntu 14.04 ma wsparcie jeszcze do tej pory. Mogłem jeszcze uratować system instalując XFCE, ale lubiłem Plasmę, a i tak mnie czekała reinstalacja przy upgrade do 16.04. Znienawidziłem tą zabawę w wersje, bo to tak jakby ciągle mieć do czynienia z nowym systemem. Czasem po upgrade okazywało się, że nie ma jeszcze programów gotowych na nowej wersji Kubuntu. Albo są nowe wersje programów dla nowej wersji dystrybucji, ale nie ma na starszą wersję dystrybucji. Deweloperom nie chce się wspierać kilku wersji paczek dla tej samej dystrybucji. Zacząłem się rozglądać za rolling release. Ale Debian miał wersję 5.9 Plasmy, a więc starą i bardzo niedopracowaną, w porównaniu do aktualnej.

Dla mnie powodem przejścia na Manjaro było to, że jest to rolling release i ma o wiele lepszy, jak dla mnie, model “rolowania” niż Debian. Przy środowisku graficznym, które się ciągle rozwija, jak Plasma, było dla mnie ważne, żeby nie tkwić w jakiejś starej wersji. Czekanie 2 lata na nową wersję środowiska graficznego to już jak dla mnie przesada.

Jak już zebrało mi się na wspomnienia, to powiem, że przed Kubuntu używałem Minta. I jakie było moje zaskoczenie, gdy raz zgłosiłem bug i dostałem odpowiedź, że to upstream bug i że twórcy Minta nie zajmują się tym. Tylko, że w Ubuntu ten bug już był naprawiony. Dlatego przeszedłem na upstream, czyli na Kubuntu. W sumie też niezła dystrybucja jeśli komuś odpowiada model nie-ciągły. To tak na marginesie.

Najlepszą rzeczą w Manjaro jest dla mnie forum główne Manjaro z informacjami o updates. Dzięki temu wiadomo, co komu poszło nie tak. To prawdziwie społecznościowe rozwiązanie. Warto być aktywnym i chociaż kliknąć na statystykę, czy wszystko poszło gładko. Na forach innych dystrybucji też można zgłaszać błędy, ale tu jest wszystko w jednym, stałym miejscu i sam twórca dystrybucji ma na to oko. Używam Manjaro stable od około 8 miesięcy i dotychczas nie miałem błędów aktualizacji. W sumie nie mam już powodów żeby się rozglądać za inną dystrybucją.

Wszystkie moje dotychczasowe poważne problemy z Manjaro (miałem ich kilka) wynikały z natrętnych skłonności do grzebania w systemie, experymentowania i dostosowywania go do moich potrzeb i upodobań. Robię, to często, ale mimo tego, systemy (mam kilka instalacji) trzymają się dzielnie - jeżeli uprawiasz sporty extremalne, ze świadomością, że obowiązują zasady fizyki, znasz je i stosujesz (nie wyskakujesz z samolotu bez spadochronu, uważając, że świat, w którym żyjesz powinien, to umożliwiać), to ryzyko drastycznie maleje.

Ta solidność systemu, to jeden z powodów, dla których trzymam się go i śmiało polecam innym. Co do sterowników, o których @Tomek wspominasz, to ruszać należy, jeżeli coś nie gra, ale jeżeli nie ma zastrzeżeń, co do pracy urządzeń, to trzeba zapomnieć i pozwolić działać automatowi, który sprawdza się znakomicie w większości przypadków.

Nie będę się rozpisywał, choć droga była długa.

Pierwsza dystrybucja z jaką miałem styczność była Mandriva, później na studiach Ubuntu, mint, Debian, więc przeplatały się u mnie na przemian te dystrybucje. Na starym PC posiadałem kartę Radeon R9 270X 4GB w 2012-2014 był straszny problem ze sterownikami, producenci nie chcieli wspierać…
O dziwo Arch dawał sobie radę ze sterownikami - to był pierwszy kontakt z Rolling Release, co było dla mnie sporym zaskoczeniem że nie trzeba od “nowa” instalować systemu. Nim powstał Antergos i inne distra wpadł do ręki Manjaro, szybkość instalacji, wsparcie sterowników i ułatwienia z kernelem, łatwość instalacji pakietów językowych - to wystarczyło bym pozostał na Manjaro.

W moim przypadku instalacja Manjaro była spowodowana real time kernel’em :slight_smile: Miałem jeszcze wtedy bardziej drewno lapka niż teraz i kompilacja trwała luźno 8 godzin :sweat_smile: Później się już przyzwyczaiłem i zrozumiałem jak to wszystko działa od strony grzebalstwa i na poziomie jaki jest mi potrzebny do dostosowania systemu już nie robię sobie krzywdy :smiley: Jakiś super wyskillowany też nie jestem. W każdym razie jak na moje potrzeby jest git :slight_smile:

Moja przygoda z Linuksem rozpoczęła się w 2002 lub 2003 roku. Nie chciałem pirackiej wersji Windows i szukałem legalnego oprogramowania. Wtedy syn znajomych powiedział mi, że jest Linux, ale to nie dla mnie. Było to podyktowane faktem, iż jego rodzice starsi ode mnie o dziewięć lat byli kompletnymi (jak to nazywam) info-matołkami. To ludzie, którzy nie potrafią przyswoić zasad obsługi komputera. Miałem “super komputer” (procesor 200 MHz i HDD 3,6GB, 256 MB RAM). Kiedy usłyszałem od młodego człowieka tę opinię, to na drugi dzień poszedłem do księgarni i kupiłem książkę o Linuksie, w której była na płycie jakaś przestarzała wersja Red Hata. Potem był Aurox, potem Fedora 2 albo 3… nie pamiętam. Zacząłem grzebać się w systemie wielokrotnie go psując. Po uzyskaniu dostępu do internetu testowałem kolejne dystrybucje, ale żadna mnie w pełni nie satysfakcjonowała. Zahaczyłem o Mandrakelinux, ale tam trzeba było płacić. Potem był Chakra Linux i tam dowiedziałem się o Archu. Mógłbym jeszcze długo pisać, ale przecież nie o to chodzi. Dotarłem wreszcie do Archa i Manjaro. Kilka razy jeszcze wracałem do Fedory, do której mam wielki sentyment, ale ona nie jest rolling i jest na ogół niedorobiona. To ostatnie stymuluje życie na ich Forum :wink:
Wróciłem do Mnajro i chyba przy nim zostanę, bo w moim odczuciu jest najlepszy.

1 polubienie

Pierwszy PC celeron 400mhz, 128mb ram, 4,3gb hdd, riva tnt2 i win98. W kiosku zauważyłem Red Hat 7.3 (gazetka leż gdzieś do tej pory). Internet był tylko przez telefon na numer, a tu płytka z programami. Niestety w konsoli nigdy biegły nie byłem przez lenistwo pewnie. Potem były różne eksperymenty z Mandrake, Suse, Aurox i wreszcie Ubuntu na którym bardzo ładnie działał tuner satelitarny skystar z pluginami :wink: Czasami jakiś film z hiszpańskiego canal+ pod napisy z neta albo muzyka z francuskiego TPS. To wszystko na linuxie. Obecnie Manjaro bo jest stabilne i wszystko mi działa z tego ważnego co używam : arduino, eclipse + avr, designspark na wine. Obecnie pracuję nad stacją lutowniczą która rodzi się pod opieką Manjaro.
Pozdrawiam.

Zacznę od początku :wink: .

Moje pierwsza styczność z Linuxem była w 2012 roku jak popsułem nowego laptopa taty formatując nowiuśki wtedy Windows 8 programikiem na Windows 7… bo nie było jeszcze odpowiedniego softu na Win8. Koniec końców dostałem płytki instalacyjne od producenta (Lenovo), żeby móc wszystko przeinstalować, ale w poszukiwaniu rozwiązania na szybko wyskoczyła mi jakaś informacja o Linuxie. Miałem świadomość jego istnienia, ale jakoś nie myślałem nic o tym, ale jak się okazało, że można wgrać na USB i odpalić to stwierdziłem, że to dobre, tymczasowe rozwiązanie zanim nie naprawię instalacji windowsowej. W końcu wspomniany laptop był prezentem choinkowym i było mi łyso, że zepsułem prezent na starcie a dokładniej, nawet przed jego podarowaniem :wink: . Na szczęście tata nie jest wielkim użytkownikiem komputerów i zadowolił się wyjaśnieniem, że tymczasowo jest taki system, a z czasem podeślą płytki i będzie windows.

Dystrybucją, która wylądowała wtedy na USB było oczywiście jakieś polskie wydanie Ubuntu z Unity. Z jednej strony było to fascynujące, ale z drugiej… było tak ograniczone, mało opcji, nieintuicyjne, ale ładne. Tylko, że to za mało. No i nie mogłem wykombinować jak się na tym cholerstwie instaluje programy… a porady w sieci były tak chaotyczne i różnorodne, że nic z tego nie rozumiałem i nic nie działało jak trzeba, więc odbiłem się i dlatego jak tylko Windows został naprawiony to zapomniałem o całej sprawie.

W 2015 wyszedł Windows 10 i zafascynowany przeinstalowałem komputery do nowej wersji. Tak się bawiłem i wciągało mnie, tylko że czegoś brakowało… Przypomniałem sobie o Linuxie i w ramach eksperymentów zacząłem odpalać live USB a potem zainstalowałem Ubuntu 14.04 na USB.

Wrażenie? Podobne, ale tym razem jakoś nie miałem już problemu wyczaić jak się instaluje programy. Może informacje w sieci były już lepsze? W każdym razie mogłem zacząć bawić się systemem, ale z Unity to ciężka sprawa. Mało elastyczne a byłem Windows power userem, więc frustrowała mnie mała ilość opcji i brak konfigurowalności. Windows też nie jest idealny pod tym względem, ale Unity… no cóż, przebijało sztywnością wszystko. W końcu się zirytowałem na tyle mocno, że wlazłem na jakieś fora czy IRCa (nie pamiętam, może jedno i drugie) i polecono mi Xubuntu jako łatwiejsze i bardziej windowsowe.

I rzeczywiście, nareszcie można było ikony chwytać, przeciągać, prawo klik z opcjami, itd. Bez czytania można było się pobawić i ustawić system. Wytrwałem na Xubuntu parę dni, bo… było brzydkie strasznie. Znowu zasięgałem porady community i podsyłali mi jakieś rozwiązania do upiększenia, ale to było trochę za bardzo zaawansowane i jakoś całość XFCE mnie wkurzała. Proste to ale toporne i paskudne i trzeba było za dużo zmieniać, żeby coś akceptowalnego osiągnąć. Jak już spróbowałem dwóch “buntu” byłem gotowy na zmianę distro i zaproponowano mi Minta.

Wylądowałem na Mint Cinnamon i nareszcie byłem szczęśliwy. Było ładne i konfigurowalne. Mogłem w końcu zacząć używać, uczyć się bawić systemem. I tak sobie siedziałem na Mincie zainstalowanym na USB przez parę miesięcy. 2015 zbliżał się ku końcowi. Czasem odpalałem Windowsa 10, ale ten już stał się nudny, a nowy świat Linuxa był dużo bardziej fascynujący.

Cinnamon i cały Mint zaczął mi się też powoli nudzić i w sumie był idealny tak w 80%, brakowało tych 20%. Nie mogłem tego określić, ale drażniło mnie menu Minta, błędy, które po paru latach zgłoszenia dalej istniały w systemie. W tym czasie już popularna stawała się jeszcze ciągle nowa i mało stabilna Plazma 5. Niestety Mint tkwił w przeszłości i był chyba jedyną popularną dystrybucją, na której nie dało się zainstalować Plasmy 5 (na Ubuntu już owszem). Plasma 4 mi się nie podobała, ale Plasma 5 wyglądała już zupełnie inaczej i raczej czułem ją 100% to (w przeciwieństwie do Cinnamon), ale nie byłem pewny, więc czekałem i czekałem, aż się znudziłem ograniczeniami Minta.

Zacząłem się rozglądać nad innymi dystrybucjami i zauważyłem Manjaro, który miał wszystko co trzeba:

  • cutting edge (więc była najnowsza Plazma, stare pakiety Minta z błędami dawno były zaktualizowane)
  • rolling (nareszcie nie trzeba czekać na nowe wydanie, wszystko co najnowsze i ciekawe od razu dostępne i nie trzeba babrać się w reinstalkach)
  • podoba mi się nazwa
  • podoba mi się logo
  • oparte na Arch (Arch chwalony, ale nie dla mnie)
  • łatwe do zainstalowania i system od razu był skonfigurowany do użycia
  • dostęp do AUR, największe żrródło software na Linuxa, czego chcieć więcej?

Po zainstalowaniu na USB okazało się, że wszystkie drobne bolączki dystrybucji ubuntowych znikły! Bateria długo trzyma, laptop się nie grzeje, wiatraki nie odpalają z byle głupoty, błędy w Mincie były dawno naprawione no i miałem w końcu wymarzoną Plazmę 5, która okazała się być dokładnie tym czego szukałem!

Nie trwało to długo jak zdecydowałem się zainstalować Manjaro na dysku obok Windowsa, ale… to była moja pierwsza instalacja na sprzęcie poza USB i w przeciwieństwie do USB była na GPT UEFI, więc… spieprzyłem sprawę. Uruchamiał się Windows, nie uruchamiało się Manjaro. Nie wiedziałem co zrobić, więc zacząłem grzebać w partycjach i… skasowałem partycję EFI Windowsa… Jak się zorientowałem, że wszystko poszło się paść po prostu poszedłem na całość i skasowałem cały dysk do zera. Teraz mogłem eksperymentować do woli i w końcu uruchomiłem Manjaro.

Udało się! W końcu doczytałem o co chodzi w tabelach partycji, UEFI, wyczaiłem jak dodać ścieżkę do pliku rozruchowego na partycji EFI i w Manjaro odpaliło! I tak już zostało. Ten laptop już nie zobaczył nigdy więcej Windowsa.

W 2016 roku kupiłem nowy sprzęt i oczywiście zainstalowałem Manjaro KDE, instalacja ma się dobrze do tej pory, chociaż na początku były różne bolączki bo sprzęt nowy i mocno sprofilowany pod Windowsa -> Alienware 17 R3. Musiałem kombinować, żeby wifi odpaliło, wtyczka jack nie działała (słuchawki nie pójdą), problemy z hibernacją i wstrzymanie, problemy z głosem i wiele, wiele innych. Mimo tego wytrwałem i z czasem po kolejnych aktualizacjach różne mniejsze i większe problemy zaczęły znikać. Wychodziły nowe wersję kernela, więc przechodziłem na nie jak szybko się dało. Po dwóch latach mogę powiedzieć, że Alienware 17 R3 jest już w pełni kompatybilny z Linuxem, wszystko chodzi super i brak sprzętowych problemów.

Eksperymentowałem na tym laptopie i instalacji z różnymi środowiskami, ale w końcu stwierdziłem, że Plazma tak się ładnie rozwinęła, że inne DE są po prostu ułomne, więc poczyściłem system i została Plazma, która do dzisiaj dobrze działa :slight_smile:. Mimo różnych zabaw system nie posypał się dalej stabilnie pracuje. Robię grzecznie backupy, ale nigdy z nich nie skorzystałem, jednak dzięki temu nie boję się jeśli w końcu coś pójdzie nie tak, wszystko może się zdążyć na rolling release, ale i tak dla mnie Manjaro jest dużo stabilniejsze niż jakiekolwiek Buntu.

Jestem szczęśliwym użytkownikiem Manjaro i nie zamierzam się przenosić a jak mam jakieś dodatkowe komputery to też stawiam tam Manjaro, chociaż na słabszych chyba Manjaro Deepin wyląduje, bo obecne testy są bardzo obiecujące. Plasma jednak wymaga SSD a na HDD Deepin się jednak lepiej sprawuje (szybciej ładuje i nie produkuje lagów), a jest równie ładny jak Plasma ale już bez dodatkowej konfiguracji. Do pracy i różnych peryferyjnych zastosowań pasuje jak ulał. Próbowałem też na tych innych komputerach innych dystrybucji (Elementary OS, MX16, itp.), ale się nie sprawdziły. Manjaro znam i wiem jak ogarnąć jak pojawi się problem, a na innych trzeba byłoby się doszukiwać rozwiązań, nie mam na to już czasu. Manjaro jest sprawdzone i przetestowane przez lata i chodzi doskonale.

2 polubienia

Linuksem jako takim zainteresowałem się jakoś w 2014r., a powód był wielce kuriozalny - nie udawało mi się zainstalować żadnych Windowsów na moim lapku…
Było tak: mój pierwszy laptop, z drugiej ręki zaliczył kilka razy glebę i musiałem kupić nowy twardy dysk. Naklejka z numerem seryjnym Win7 pod spodem wytarta, nie byłem w stanie zdobyć instalki. Dzwoniłem do Microsoftu, to uprzejma pani proponowała bym jeszcze raz zapłacił za system, który przecież mi się należał za darmo. Próbowałem zainstalować pirackiego XP, bez większych sukcesów.

Będąc w głębokiej rozpaczy szperałem po necie, trafiłem na wzmiankę o Ubuntu. I Eureka! Jakże mi on się spodobał już w wersji Live! Jakże sprawnie i szybko poszła instalacja, a ja w tym czasie myszkowałem sobie po necie. Naprawdę radość przeogromna, że wreszcie mogę korzystać z mojego lapka!

Przyzwyczaiłem się do Unity, bardzo mi to środowisko graficzne odpowiadało. Z resztą do dziś wizualnie, jak i pod względem ergonomii nie mam zastrzeżeń, ale przyszło lato i upały… Zawiechy, restarty. Z żalem i niby na próbę tylko zainstalowałem dodatkowo Minta. Temperatura procka spadła chyba o jakieś 10 stopni C.

Mint, świetny system - zarówno Cyanamon jak i Mate dopracowane, ale szykowało się nowe wydanie. Czytałem na forach, jak to ludzie miewają problemy przy migracjach przy nowych wydaniach i tak jakoś zapoznałem się z ideą Rolling release. Trafiłem na forum poświęcone Manjaro oraz na forum poświęcone Maboxowi. Wybór padł na Maboxa. Dzięki Waszemu wsparciu ogarnąłem jakoś Openboxa, podszykowałem go pod moje potrzeby. Przyszedł jednak taki czas, że wystąpił jakiś mały problem, @Napcok nie miał czasu by mnie niańczyć, więc zmanjarowałem do końca Maboxa - wgrałem XFCE i usunąłem mabox z listy repozytoriów. I tak jest po dziś dzień.

W nieokreślonej ściśle przyszłości zamierzam i tak od nowa wgrywać Manjaro. Mam straszny bałagan w partycjach, wieczny brak miejsca przy aktualizacjach. Dwa Minty, Ubuntu, XP, to za wiele na jednym dysku :smiley: Zachowam tylko katalog /home by zachować ustawienia. Ale to wszystko kiedyś tam…

Mnie skłoniło do instalacji Manjaro to że system plików uległ awarii na Ubuntu 18.04, zrobiłem potem kopie zapasową danych. Następnie stworzyłem pendrive bootowalnego z FreeBSD, więc stworzyłem bootowalnego pendrive z Manjaro Deepin. Planuje na nim zostać jeszcze kilka dni, zanim ogarnę kwestie bootowania we FreeBSD. Wcześniej zainstalowałem bratu obok Windowsa 7 z iso Manjaro Architect wersję z XFCE.

Pierwsze spotkanie z Linuksem miałem ok 2000 roku, kolega pożyczył mi płytę z Knoppixem live. Potem dla szpanu instalowało się jakieś dystrybucje, żeby być innym, bo wszyscy tylko Windowsy :sunglasses: .
W 2009 z kolegą z pracy założyliśmy działalność ISP, on jako linuksowiec postawił serwer na Debianie, po czym mu się odwidziała współpraca i zostałem sam z Linuksem :fearful: . Zainstalowałem Debiana na komputer, żeby się czegoś nauczyć, ale mnie przygniótł, więc wynalazłem Ubuntu w którym odrażała mnie niechęć do zamkniętych sterowników (głównie brak wsparcia dla zamkniętych nVidia) a potem uciekłem z krzykiem :scream: na widok Unity.
Tak trafiłem na Minta, w którym zakochałem się w raczkującym środowisku Cinnamon :heart_eyes: i zostałem z Mintem na 8 lat :smiling_face_with_three_hearts: ucząc się Linuksa i grając z użyciem sterowników nVidii na Steamie. Po pewnym czasie zauważyłem, że od roku nie włączyłem Windowsa, i jest mi dobrze nie widząc BSOD i godzinnych aktualizacji systemu od Małego Miękkiego. Windows wypadł z dysku na parę lat gdy po roku go włączyłem a on mi wywalił blue screen po 5 minutach. Można powiedzieć, że od 2012 jestem użytkownikiem Linuksa a od 2015 jestem zatwardziałym linuksowcem :sunglasses:

Od stycznia katowałem pendrive obrazami wszystkich dystrybucji, szukając czegoś lżejszego od Minta bazującego na ciężkim Ubuntu, posiadającym repo starsze od węgla odziedziczone po Debianie :exploding_head: . Z kilkudziesięciu zainstalowanych dystrybucji zainteresowała mnie Fedora, ale ze stabilnością było różnie, więc skoczyłem na Archa, i po cichu wyszedłem z “pustego pokoju” :wink:. Mageia na chwilę przykuła moją uwagę, ale znów po instalacji nVidii dziwne freezy ekranu i inne cuda,

Trochę zrezygnowany po trzech miesiącach szukania i testowania trafiłem na Manjaro. Na początku z obawami, ale szybko stwierdziłem, że zakończyła się wędrówka i mam nVidię na pstryknięcie palcem, a obsługe szybko pojmę, jedynie w konsoli będę się musiał przestawić. I tak od trzech dni na głównym dysku stoi Manjaro. Bawię się nowym “cackiem” na KDE, ale chyba zainstaluję Cinnamona, bo Kde daje potężne klikadełko, w którym do tej pory się gubię.

Dziękuję twórcom :clap: i społeczności za Manjaro. Myślę, że zostaniemy kolegami na dłuuugo :+1: :grinning:

Kolega widzę też uciekł z Minta przed ograniczeniami i w poszukiwaniu lekkości.

U mnie przygoda z systemami Linux rozpoczęła się w 2001 roku. Jeszcze w użyciu był Windows 3.11 i 95. Zaczynałem na SuSe i Mandrake. Debiana z kilkoma płytkami kupiłem w MPiKu. Były wszelkie odmiany Ubuntu (Lubuntu, Kubuntu, Xubuntu) następnie Mint. W 2013 kupiłem laptopa Lenovo G585 z Windows 8 ale po roku system padł i zainstalowałem z USB przesłanego mi przez znajomego z Ubuntu Studio. Windows (już 8.1 skrakowany) zainstalowałem na małym kawałeczku dysku (200GB z 1TB) a na 800GB Linux. Szukałem czegoś stabilnego i powtórnie wróciłem do openSUSE a następnie do Fedory. Coś jednak po pewnym czasie albo zmulało system (działam od jakiś 2 lat na Xfce) albo pojawiały się błyski na wyświetlaczu mego laptopa. Zainstalowałem Manjaro ze środowiskiem Xfce i działa wszystko OK. Uczę się na nowo poleceń konsolowych i jestem z tego Manjaro BARDZO ZADOWOLONY.
Forum bardzo fajne i pomocne w rozwiązywaniu wszelakich problemów. Podziękowania dla wszystkich działającym na forum.

Tak się zastanawiam ilu użytkowników jest na tym forum zarejestrowanych, ilu tu regularnie zagląda i czy mała ilość postów nie wynika z niezawodności i stabilności Manjaro. U mnie wszystko działa, nic nie chce się popsuć. Może czas wprowadzić dział polityka to się chociaż pożremy :crazy_face:

Nie potrzebujemy polityki, aby się pożreć, choć ona ułatwia cały proces.
Mała ilość poważnych problemów, to fakt - u mnie pojawiają się tylko tam, gdzie zbaczam z koszernej ścieżki i kombinuję. Stabilność działania, to był jeden z powodów, które zadecydowały o moim wyborze Manjaro, jako systemie do codziennej pracy, w wieloletniej perspektywie.

Pierwszy raz przeczytałam o Linuxie w styczniowym wydaniu PC Formatu z 2008 roku. Temat bardzo mnie zainteresował ale bałam się, że nie dam sobie rady i odpuściłam.
Dwa tygodnie temu uszkodziłam dysk, z działającym Windows 10, na moim Asusie. Musiałam się przeprosić ze starym laptopem (Windows XP), trochę go “odgruzowałam”, znalazłam stary Komputer Świat z 2017 roku w którym był właśnie Majaro i opierając się na instrukcjach tam zamieszczonych, zaistalowałam system. Najpierw na wydzielonej partycji w starym laptopie, żeby sprawdzić jaki jest a potem na nowym, zakupionym dysku. Asus ożył i śmiga jak nigdy :slight_smile:
Oczywiście nadal mam pewne obawy i mnóstwo pytań ale jestem zadowolona.

Tak z ciekawości - co to za Asus ?