APOLLO 11 - prawda czy ściema

Jako że już to 50 lat jak trąbią postanowiłem wsadzić kij w mrowisko :crazy_face: (nie wiem czy mi się uda) i zapytać o Wasze zdanie :
Lądowanie się odbyło czy wszystko nakręcił Stanley Kubrick ? (tak jak w filmie Koziorożec 1)
Dziś słyszę że byliśmy jedynym krajem w demoludach który to transmitował w oryginale bez przeróbek (np. pomijania że to amerykańska misja) o czym przyznaję pojęcia nie miałem.

Lubisz teorie spiskowe. Poczytaj tutaj :
Teorie spiskowe o lądowaniu Apollo na Księżycu.

A co jeśli wszyscy jesteśmy tylko obiektami wielkiej symulacji komputerowej? Albo jeśli wszystko jest tylko wytworem mojej wyobraźni? Z tego punktu nigdy nic nie istniało (z wyjątkiem mnie w drugim przypadku). Tak, więc nie czuję potrzeby zastanawiania się nad nieistniejącymi słowami nieistniejącej osoby dotyczących nieistniejącego wydarzenia :stuck_out_tongue:

Wszystko można napisać, ale nie wszystko jest sens rozważać.

  1. Wszystko jest możliwe.
  2. Nie ma niczego pewnego.
  3. Jedyną pewną rzeczą jest śmierć … i nieograniczone zasoby ludzkiej głupoty, byłbym zapomniał.

Nie należy zastanawiać się, moim zdaniem, nad tym czy coś jest lub nie, czy jest pewne lub nie; tylko nad tym, na ile jest prawdopodobne. Posiadamy aparat poznawczy (zmysły i narzędzia pomiarowe) i analityczny (umysł i komputery) - powinniśmy wykorzystać je do oceny prawdopodobieństwa wystąpienia danego zdarzenia i przyjąć za realne to, które wydaje się być najbardziej prawdopodobne. Pamiętając - rzecz jasna - o tym, że nie ma w tym niczego pewnego, że to tylko poziom prawdopodobieństwa.

Teorie mówiące o sfingowaniu lądowania na Księżycu, nie mają dobrych podstaw intelektualnych, a argumenty na poparcie tych historii, są marne (wskutek wpływu resztek przyzwoitości nie mogę użyć bardziej malowniczych epitetów), dlatego traktuję je jako wytwory niestabilnych umysłów i nie biorę na serio. Choć mogą stanowić ciekawą bazę dla twórców literatury i filmu, oraz punkt wyjścia do ćwiczeń intelektualnych.


EDIT-20190717-1342 … co do symulacji, to wszyscy żyjemy w symulatorach - każdy funkcjonuje w swoim własnym świecie, wytworzonym przez jego mózg. Świat jaki znamy nie jest światem realnym, tylko jego reprezentacją, wirtuaelem tworzonym przez nasz mózg, na potrzeby sprawnego funkcjonowania w realu.

Śmierć dotyczy jedynie naszego ciała. Przychodzimy tutaj, żeby się uczyć i nabierać doświadczenia. Czas tak naprawdę nie istnieje. Na wyższym poziomie energetycznym, do którego dążymy w swojej pielgrzymce wszystkie zdarzenia istnieją jednocześnie. Nasz mózg filtruje to, czego nie moglibyśmy przyswoić swoją świadomością. Istnieje jeszcze nadświadomość, która jest połączona bezpośrednio do Źródła Wszechrzeczy, czyli do samego Stwórcy. Każde nasze następne wcielenie ma za zadanie przybliżyć nas do Absolutu, ale drogę wybieramy sami i to, co się dzieje jest skutkiem naszego wyboru.
Są dwie rzeczywistości — pierwsza to uzgodniona, w której egzystujemy, chociaż każdy inaczej postrzega rzeczy. Druga, to ta jedyna rzeczywistość Stwórcy, od której oddziela nas nasz intelekt. Dziecko postrzega świat w innej postaci — tej z wyższego poziomu. Kończy się to wtedy, kiedy zaczynamy mu wpajać cały system pojęć i określeń programując jego umysł…
Mógłbym pisać jeszcze więcej, ale na razie chyba wystarczy :wink:
A co do Apollo 11, to trochę tak jak, z tym że Ziemia jest płaska. Zastanawia mnie tylko to, jak w takiej marnej skorupce potrafili dwukrotnie przelecieć przez Pas Van Allena i przeżyć? Pas Van Allena
Dużo mi również dało obejrzenie pierwszej konferencji prasowej zdobywców Księżyca, na której wyglądali nie jak bohaterowie zdobywcy Księżyca, ale jak trójka uczniaków w gabinecie u dyrektora, którzy narozrabiali i teraz boją się, że wylecą ze szkoły.

1 polubienie

Mam Was na oku :wink: , niby coś tam odpowiadacie ale tak na prawdę zjechaliście z tematu żeby tylko o nim zapomieć.
Wszyscy jesteście zamieszani w ściemę Kubricka :stuck_out_tongue_winking_eye:
A świat to kłębowisko fermionów, bozonów i innych ów. Tak w niebie jak i na Ziemi.

Przez ograniczenie prędkości do prędkości światła czas w makroświecie biegnie wolniej jak w mikroświecie. Małe cząsteczki wirują wokół siebie bardzo szybko a galaktyki jeden obrót robią w miliardy lat. Pomyślcie co by było gdyby nie było tego ograniczenia.
W latach 60-tych technika była dużo prostsza jak obecnie, statki toporne ale proste w budowie działały. Obecne rakiety Muska lądują jak rakiety na powojennych filmach sf z lat 50/60 czy to zachodnich czy radzieckich. Za jakiś czas dzięki lądowaniu na silniku zbędne będą osłony termiczne ale jakie spektakularne będą katastrofy jak się windows zawiesi w rakiecie.

Pasy Van Allen’a, to nie Gwiazda Śmierci. Przelatujesz przez ten obszar szybko (opuszczasz orbitę Ziemi, więc musisz lecieć szybko - cokolwiek, to znaczy), w stalowej puszcze (aluminiowej?) z dodatkowymi osłonami. Zapewne, gdybyś wyszedł w przestrzeń, w obszarze oddziaływania pasów, to mógłbyś ucierpieć. Mało prawdopodobne, że Amerykanie posłali by ludzi na Księżyc, wiedząc (wówczas wiedza nt. Pasów Van Allen’a już była znana), że zagrozi, to ich życiu. Nie dlatego, że amerykańscy politycy byli lepszymi ludźmi od sowieckich, tylko dlatego, że o ich wyborze decydowali nie oni sami, tylko wyborcy.

Co do wcześniejszych Twoich rozważań, to OK, ale zapomniałeś dodać, że to nie wiedza, tylko wiara i swobodne spekulacje.

1 polubienie

LinGruby na filmiku w linku który dałeś można zobaczyć w 01.01.07 ducha rakiety który odrywa się od rakiety :crazy_face:

Tak jak fantastykę.

Czas istnieje, bez czasu nic by nie było bo byłoby wszystko naraz a to nic, zupełnie jak w próżni. Żeby uznać że coś jest musi być coś od czegoś oddzielone i musi to być stwierdzone więc bez świadomości się nie da. Nawet jeżeli uważasz że jesteś w miejscu w którym czas nie istnieje i wszystkie rzeczy są na raz to i tak postrzegasz je po kolei czyli w jakimś innym czasie. Ostatnie zdanie opieram na zaczytanych doświadczeniach stanu śmierci klinicznej.
Proszę nie pomyśleć że to coś więcej jak tylko moje przypuszczenia, nie jestem guru :wink:

nie wnikałem w szczegóły trochę posłuchałem etc. itp. czasu brak coby zasiąść i cała misję prześledzić
mam tylko nadzieję że strona nie zniknie za szybko i będzie można prześledzić :wink:


a dziś ma coś być na Discovery o 19:00 na temat Apollo 11 :smiley:

E to tylko cień na chmurze

Raczej wątpliwe.

  • Rzeczywistość nie da się w pełni odzwierciedlić cyfrowo, co jest spowodowane ograniczeniami systemów liczbowych. To, co jest możliwe do przedstawienia w jednym, nie funkcjonuje w drugim. Najprostszym przykładem jest przedstawienie dziesiętnej liczby 0,1 (jedna dziesiąta) w postaci dwójkowej. Aby ominąć ten problem, większość programów używa bibliotek, które mają za zadanie usuwać go z oczu użytkownika. Co nie znaczy, że przestaje istnieć… Co pewien czas pojawiają się „odkrywcze” doniesienia o przekłamaniach w przetwarzaniu dużych liczb przez arkusze kalkulacyjne.
  • Rzeczywistość nie da się również odzwierciedlić analogowo, bo gdyby tak było, to jednostki Plancka nie byłyby najmniejszymi wymiarami, a wszystko dałoby się dzielić w nieskończoność. No i nie byłoby mowy o kwantowaniu.

Zatem, póki nie znajdziemy koncepcji, która mogłaby sensownie odzwierciedlać rzeczywistość, poprzestańmy na wykluczającej definicji taoistycznej:
Rzeczywistość nie jest ani tym, ani tamtym :wink:

2 polubienia

Przecież jeżeli jesteśmy w symulacji to problemy które poruszasz mogą być dziełami. W symulacji Twój umysł kolego Ksen może być tak zaprogramowany byś nigdy tego nie rozwiązał.
Komputery oparte na systemie zero-jedynkowym to chyba nie jedyne komputery jakie ludzie wymyślali. ENIAC – Wikipedia, wolna encyklopedia

  1. Czy jesteśmy w stanie rozróżnić symulację od rzeczywistości, szczególnie będąc w symulacji?
  2. Określenia takie jak rzeczywistość realna i rzeczywistość wirtualna (symulowana), mają na celu odróżnienie pewnych zjawisk, które uznajemy za odmienne i dlatego chcemy je nazywać inaczej. Tylko uznajemy za odmienne, ale czy takimi są?
  3. Jak już wyżej pisałem, każdy żyje we własnej rzeczywistości, symulowanej przez jego mózg - świat jaki znamy nie jest światem realnym, tylko projekcją realności; uproszczoną ze względu na niewielkie możliwości przetwarzania informacji (zasoby intelektualne) i ograniczone możliwości dostępnych czujników (zmysły). Każda rzeczywistość, z punktu widzenia jednostki, jest symulacją.

Koledzy, nie odpływajcie za bardzo… :wink:
Istnienie chociażby tego forum, jest potwierdzeniem, że to, co do nas dociera, nie jest żadną symulacją naszego mózgu.
Jeśli zadajemy pytanie na forum, bo nie mamy np. dostatecznej wiedzy i otrzymujemy rzeczową odpowiedź, wykraczającą poza naszą wcześniejszą wiedzę, to mamy potwierdzenie, że odpowiedź ta jest odpowiedzią innej rzeczywistej osoby (a nie naszego umysłu, który, nie mając odpowiedniej rzeczowej wiedzy, nie byłby w stanie stworzyć rzeczowej odpowiedzi, rozwiązującej problem, który zgłosiliśmy).

1 polubienie

Kto powiedział, że poszczególne indywidualne symulacje, są od siebie odseparowane. Następuje wymiana informacji (cokolwiek się za tym kryje) pomiędzy nimi. Rzeczywistość (tak wygląda, w każdym razie, aktualny stan naszej wiedzy na ten temat), to cząstki elementarne, fale, czarna materia i energia, etc. To, co my określamy jako świat, to ‘matrix’, z którego czasem nieśmiało wychylamy głowę i uświadamiamy sobie istnienie rzeczywistej rzeczywistości (wiemy, że najpewniej jest, ale jej definicja, to już raczej s-f, na obecnym etapie rozwoju ludzkości).

Twoja pewność, @majo, jest zupełnie nieuzasadniona. Szczególnie, że nie trzeba sięgać w głębokie rozważania, aby nią zachwiać. Wystarczy wiedza nt. istnienia:

  • snów, które czasem i przez niektórych bywają mylone z ‘jawą’;
  • chorób i zaburzeń umysłowych, z którymi ludzie żyją, ale w ‘innym świecie’, niż pozostali osobnicy, ‘zdrowi’;
  • substancji psychoaktywnych, w taki sposób wpływających na nasz umysł, że nie odróżniamy ‘wirtuala’ od ‘reala’;
  • marketingu (biznesowego czy politycznego), wpływającego na świadomość ludzi;
  • modyfikacji pamięci, jakich dokonują nasze mózgi, polegających na zmianie wspomnień, czy nawet ich generowaniu - nie potrafimy odróżnić ‘prawdziwych’ wspomnień od ‘wirtualnych’.

Patrzymy na cienie na ścianie jaskini i próbujemy, na tej podstawie, domyślić się tego co się dzieje na zewnątrz. Ani, to dobrze, ani źle - po prostu tak jest (moim zdaniem).

Jeżeli świat jest symulacją to nie ma żadnego znaczenia czy lądowanie na księżycu było w tej symulacji na Księżycu czy w studio filmowym hollywood.

@warsztat-dom -> ponieważ człowiek, jako gatunek, stanowi realne zagrożenie dla życia na tej planecie, to nie powinno mieć znaczenia, czy jesteś żywy, czy martwy.

A ja myślę że to ma kolosalne znaczenie. Beze mnie Cię nie ma. Ale :shushing_face: sza.