Co Was skłoniło do wyboru Manjaro?

Zacznę od początku :wink: .

Moje pierwsza styczność z Linuxem była w 2012 roku jak popsułem nowego laptopa taty formatując nowiuśki wtedy Windows 8 programikiem na Windows 7… bo nie było jeszcze odpowiedniego softu na Win8. Koniec końców dostałem płytki instalacyjne od producenta (Lenovo), żeby móc wszystko przeinstalować, ale w poszukiwaniu rozwiązania na szybko wyskoczyła mi jakaś informacja o Linuxie. Miałem świadomość jego istnienia, ale jakoś nie myślałem nic o tym, ale jak się okazało, że można wgrać na USB i odpalić to stwierdziłem, że to dobre, tymczasowe rozwiązanie zanim nie naprawię instalacji windowsowej. W końcu wspomniany laptop był prezentem choinkowym i było mi łyso, że zepsułem prezent na starcie a dokładniej, nawet przed jego podarowaniem :wink: . Na szczęście tata nie jest wielkim użytkownikiem komputerów i zadowolił się wyjaśnieniem, że tymczasowo jest taki system, a z czasem podeślą płytki i będzie windows.

Dystrybucją, która wylądowała wtedy na USB było oczywiście jakieś polskie wydanie Ubuntu z Unity. Z jednej strony było to fascynujące, ale z drugiej… było tak ograniczone, mało opcji, nieintuicyjne, ale ładne. Tylko, że to za mało. No i nie mogłem wykombinować jak się na tym cholerstwie instaluje programy… a porady w sieci były tak chaotyczne i różnorodne, że nic z tego nie rozumiałem i nic nie działało jak trzeba, więc odbiłem się i dlatego jak tylko Windows został naprawiony to zapomniałem o całej sprawie.

W 2015 wyszedł Windows 10 i zafascynowany przeinstalowałem komputery do nowej wersji. Tak się bawiłem i wciągało mnie, tylko że czegoś brakowało… Przypomniałem sobie o Linuxie i w ramach eksperymentów zacząłem odpalać live USB a potem zainstalowałem Ubuntu 14.04 na USB.

Wrażenie? Podobne, ale tym razem jakoś nie miałem już problemu wyczaić jak się instaluje programy. Może informacje w sieci były już lepsze? W każdym razie mogłem zacząć bawić się systemem, ale z Unity to ciężka sprawa. Mało elastyczne a byłem Windows power userem, więc frustrowała mnie mała ilość opcji i brak konfigurowalności. Windows też nie jest idealny pod tym względem, ale Unity… no cóż, przebijało sztywnością wszystko. W końcu się zirytowałem na tyle mocno, że wlazłem na jakieś fora czy IRCa (nie pamiętam, może jedno i drugie) i polecono mi Xubuntu jako łatwiejsze i bardziej windowsowe.

I rzeczywiście, nareszcie można było ikony chwytać, przeciągać, prawo klik z opcjami, itd. Bez czytania można było się pobawić i ustawić system. Wytrwałem na Xubuntu parę dni, bo… było brzydkie strasznie. Znowu zasięgałem porady community i podsyłali mi jakieś rozwiązania do upiększenia, ale to było trochę za bardzo zaawansowane i jakoś całość XFCE mnie wkurzała. Proste to ale toporne i paskudne i trzeba było za dużo zmieniać, żeby coś akceptowalnego osiągnąć. Jak już spróbowałem dwóch “buntu” byłem gotowy na zmianę distro i zaproponowano mi Minta.

Wylądowałem na Mint Cinnamon i nareszcie byłem szczęśliwy. Było ładne i konfigurowalne. Mogłem w końcu zacząć używać, uczyć się bawić systemem. I tak sobie siedziałem na Mincie zainstalowanym na USB przez parę miesięcy. 2015 zbliżał się ku końcowi. Czasem odpalałem Windowsa 10, ale ten już stał się nudny, a nowy świat Linuxa był dużo bardziej fascynujący.

Cinnamon i cały Mint zaczął mi się też powoli nudzić i w sumie był idealny tak w 80%, brakowało tych 20%. Nie mogłem tego określić, ale drażniło mnie menu Minta, błędy, które po paru latach zgłoszenia dalej istniały w systemie. W tym czasie już popularna stawała się jeszcze ciągle nowa i mało stabilna Plazma 5. Niestety Mint tkwił w przeszłości i był chyba jedyną popularną dystrybucją, na której nie dało się zainstalować Plasmy 5 (na Ubuntu już owszem). Plasma 4 mi się nie podobała, ale Plasma 5 wyglądała już zupełnie inaczej i raczej czułem ją 100% to (w przeciwieństwie do Cinnamon), ale nie byłem pewny, więc czekałem i czekałem, aż się znudziłem ograniczeniami Minta.

Zacząłem się rozglądać nad innymi dystrybucjami i zauważyłem Manjaro, który miał wszystko co trzeba:

  • cutting edge (więc była najnowsza Plazma, stare pakiety Minta z błędami dawno były zaktualizowane)
  • rolling (nareszcie nie trzeba czekać na nowe wydanie, wszystko co najnowsze i ciekawe od razu dostępne i nie trzeba babrać się w reinstalkach)
  • podoba mi się nazwa
  • podoba mi się logo
  • oparte na Arch (Arch chwalony, ale nie dla mnie)
  • łatwe do zainstalowania i system od razu był skonfigurowany do użycia
  • dostęp do AUR, największe żrródło software na Linuxa, czego chcieć więcej?

Po zainstalowaniu na USB okazało się, że wszystkie drobne bolączki dystrybucji ubuntowych znikły! Bateria długo trzyma, laptop się nie grzeje, wiatraki nie odpalają z byle głupoty, błędy w Mincie były dawno naprawione no i miałem w końcu wymarzoną Plazmę 5, która okazała się być dokładnie tym czego szukałem!

Nie trwało to długo jak zdecydowałem się zainstalować Manjaro na dysku obok Windowsa, ale… to była moja pierwsza instalacja na sprzęcie poza USB i w przeciwieństwie do USB była na GPT UEFI, więc… spieprzyłem sprawę. Uruchamiał się Windows, nie uruchamiało się Manjaro. Nie wiedziałem co zrobić, więc zacząłem grzebać w partycjach i… skasowałem partycję EFI Windowsa… Jak się zorientowałem, że wszystko poszło się paść po prostu poszedłem na całość i skasowałem cały dysk do zera. Teraz mogłem eksperymentować do woli i w końcu uruchomiłem Manjaro.

Udało się! W końcu doczytałem o co chodzi w tabelach partycji, UEFI, wyczaiłem jak dodać ścieżkę do pliku rozruchowego na partycji EFI i w Manjaro odpaliło! I tak już zostało. Ten laptop już nie zobaczył nigdy więcej Windowsa.

W 2016 roku kupiłem nowy sprzęt i oczywiście zainstalowałem Manjaro KDE, instalacja ma się dobrze do tej pory, chociaż na początku były różne bolączki bo sprzęt nowy i mocno sprofilowany pod Windowsa -> Alienware 17 R3. Musiałem kombinować, żeby wifi odpaliło, wtyczka jack nie działała (słuchawki nie pójdą), problemy z hibernacją i wstrzymanie, problemy z głosem i wiele, wiele innych. Mimo tego wytrwałem i z czasem po kolejnych aktualizacjach różne mniejsze i większe problemy zaczęły znikać. Wychodziły nowe wersję kernela, więc przechodziłem na nie jak szybko się dało. Po dwóch latach mogę powiedzieć, że Alienware 17 R3 jest już w pełni kompatybilny z Linuxem, wszystko chodzi super i brak sprzętowych problemów.

Eksperymentowałem na tym laptopie i instalacji z różnymi środowiskami, ale w końcu stwierdziłem, że Plazma tak się ładnie rozwinęła, że inne DE są po prostu ułomne, więc poczyściłem system i została Plazma, która do dzisiaj dobrze działa :slight_smile:. Mimo różnych zabaw system nie posypał się dalej stabilnie pracuje. Robię grzecznie backupy, ale nigdy z nich nie skorzystałem, jednak dzięki temu nie boję się jeśli w końcu coś pójdzie nie tak, wszystko może się zdążyć na rolling release, ale i tak dla mnie Manjaro jest dużo stabilniejsze niż jakiekolwiek Buntu.

Jestem szczęśliwym użytkownikiem Manjaro i nie zamierzam się przenosić a jak mam jakieś dodatkowe komputery to też stawiam tam Manjaro, chociaż na słabszych chyba Manjaro Deepin wyląduje, bo obecne testy są bardzo obiecujące. Plasma jednak wymaga SSD a na HDD Deepin się jednak lepiej sprawuje (szybciej ładuje i nie produkuje lagów), a jest równie ładny jak Plasma ale już bez dodatkowej konfiguracji. Do pracy i różnych peryferyjnych zastosowań pasuje jak ulał. Próbowałem też na tych innych komputerach innych dystrybucji (Elementary OS, MX16, itp.), ale się nie sprawdziły. Manjaro znam i wiem jak ogarnąć jak pojawi się problem, a na innych trzeba byłoby się doszukiwać rozwiązań, nie mam na to już czasu. Manjaro jest sprawdzone i przetestowane przez lata i chodzi doskonale.

2 polubienia